niedziela, 19 kwietnia 2015

17.



          Nie należałam do osób, które lubią prosić o pomoc, jednak w tej sytuacji nie miałam innego wyjścia. Wizyta w banku okazała się kompletnie bezsensowna, a co za tym szło, nie byłam w stanie odzyskać pieniędzy, które tajemniczo zniknęły z mojego konta. Martin spisał się na medal. Wyczyścił moje konto w zabawnie legalny sposób. Wyglądało na to, że musiałam się pogodzić z faktem, że byłam spłukana.
        Odkąd zostałam prostytutką nie musiałam martwić się o pieniądze. Układ z Martinem był prosty i gwarantował mi spory zarobek. Czasem w przeciągu miesiąca potrafiłam zarobić więcej niż przecięty obywatel przez cały rok. Tyle, że ten czas się skończył. Jeśli chciałam prowadzić uczciwe życie, musiałam się przyzwyczaić do śmiesznie niskich pensji. Co więcej, wyglądało na to, że przyszedł czas, aby pożegnać się z moim apartamentem. Nie było mnie już dłużej stać na jego wynajem.
        Krążyłam po swoim mieszkaniu, wymachując rękoma w zabawny sposób. Ale wtedy w żadnym razie nie było mi do śmiechu.
        - Ev, proszę, pomóż mi – zawołałam do przyjaciółki, siedzącej na kanapie.
        Opowiedziałam Evelyn o wszystkim, co wydarzyło się poprzedniego dnia. Począwszy od niespodziewanej zgody z Liamem, po nagły i kolejny kryzys z Martinem. Jednak snucie opowieści nie było powodem, dla którego zaprosiłam dziewczynę do siebie. Zdaje się, że po raz pierwszy nie byłam całkowicie bezinteresowna. Przyjaciółka była, bowiem moją szansą. Wydawało mi się, że tylko od niej mogłam pożyczyć odpowiednią sumę pieniędzy, by pokryć wszelkie opłaty w ośrodku. Nie mogłam pozwolić, by moje decyzje odbiły się na zdrowiu mojej mamy.
        - Naprawdę bym chciała – odpowiedziała, patrząc na mnie smutno. – Ale nie mam tylu pieniędzy. Dobrze wiesz, że przez te cholerne zakupy mam zablokowane karty kredytowe. Żyję ostatnio bez sensownej gotówki przy duszy.
        Wszelka nadzieja upadła. Jeszcze kilka minut temu byłam przekonana, że uda mi się uzyskać odpowiednią sumę, by uratować pobyt matki w ośrodku. Teraz jakakolwiek szansa na to wydawała się odejść naprawdę daleko. Wyglądało na to, że z tego labiryntu nie było wyjścia.
        - Może niech Liam ci pożyczy? – Zaproponowała, ale nim zdążyła rozwinąć swoją myśl, pokręciłam przecząco głową.
        - Nie ma takiej opcji – oznajmiłam surowo. – Nie chcę go w to mieszać. Zresztą, jestem z nim od… dnia? Nie mam prawa go o to prosić. I nie chcę, by sobie pomyślał, że związałam się z nim tylko dla pieniędzy.
        - Gdy wyjaśnisz mu sprawę, na pewno sobie tak nie pomyśli – skarciła mnie.
        Jednak ja wiedziałam swoje. Mieszanie w to Liama w ogóle nie wchodziło w grę. Nie chciałam zrzucać na niego swoich problemów. Chłopak miał przecież rodzinę, o którą musiał dbać. Moja mama nie powinna znajdować się na jego liście członków do utrzymania.
        - Muszę wypowiedzieć umowę najmu tego mieszkania – zmieniłam temat. – Zrobię porządek w swoich rzeczach. Wystawię może coś na eBay’a i dzięki temu zarobię trochę potrzebnej gotówki.
        - Nie masz na to czasu, Phoebe – powiedziała niezbyt pocieszająco. Doskonale wiedziała, jak zgasić we mnie ostatnią iskierkę nadziei, choć z pewnością nie to było jej intencją.
        - Jak myślisz, co powinnam zrobić? – Zapytałam, łudząc się, że dziewczyna wpadnie na jakiś genialny pomysł.
        Evelyn przez długą chwilę się nie odzywała. Dodatkowo odwróciła wzrok od mojej osoby, wpatrując się w jakiś odległy punkt w mieszkaniu. Najpierw pomyślałam, że mnie ignoruje, by nie być osobą, która przekaże mi złe wieści. Ale myliłam się.
        - Zadzwoń do tych pań w ośrodku. Spróbuj się dogadać. One też są ludźmi, może zrozumieją – oznajmiła, starając się wykrzesać z siebie odpowiednią dawkę dobrej energii i optymizmu. – Jeśli się nie uda, to wtedy zadzwoń do Chrisa.
        Zamarłam.
        - Do Chrisa?
        - Wiem, że nie chcesz tego robić, ale to twój brat. Jeśli jest szansa, że może ci pomóc, to wato spróbować. Pomijając fakt, że to również jego mama. Na pewno się o nią zatroszczy.
        Nie byłam tak wielką optymistką, jak Ev. Problem Chrisa polegał na tym, że dbał tylko i wyłącznie o siebie.
Był ode mnie o rok młodszy, ale w żaden sposób ta drobna różnica wieku nie sprawiła, że dogadywaliśmy się lepiej. Od zawsze było nam ciężko nawiązać kontakt. Każde z nas miało swoich znajomych i swoje życie. I choć niegdyś mieszkaliśmy w jednym domu, to nigdy nie zachowywaliśmy się, jak przykładne rodzeństwo. Głośne awantury były na porządku dziennym. Podczas, gdy mój brat zaliczał najlepsze imprezy i upijał się bez pamięci, to ja siedziałam w domu, próbując przekonać mamę, że jej syn w istocie uczy się u kolegi. Zawsze go kryłam. Być może, dlatego, że chłopak był mistrzem w wykorzystywaniu ludzi. Zawsze tańczyli tak, jak im zagrał. Łącznie ze mną, bo choć znałam go doskonale, byłam kompletnie ślepa na jego wszelkie wady. Do czasu. W pewnym momencie wszystko się skończyło. Również chciałam „użyć życia”. Ale Chris zamiast kryć mnie tak, jak ja to robiłam w jego przypadku, wykorzystał moją nieobecność do własnych celów.
W żadnym razie nie sprawiło to, że kochałam go mniej. Był moim bratem i na swój pokręcony sposób on również się o mnie troszczył. Rzadko to okazywał, ale przez moją ogromną miłość do tego chłopaka, wyłapywałam te najdrobniejsze sytuacje, zapisując je głęboko w pamięci.
- Nie wydaje mi się, żeby to był dobry pomysł – dodałam po chwili zwłoki.
Zapewne była to najgłupsza z możliwych propozycji. Ale Christopher miał przecież pieniądze. Zarobione nielegalnie, ale zawsze.
Cóż, zdaje się, że mama - pomimo ogromnych starań - nie wychowała nas tak, jak zamierzała. Córka prostytutka, a syn… Właśnie syn. Nikt nie wiedział, czym naprawdę zajmował się Chris. To miało najwyraźniej pozostać dla mnie już zawsze tajemnicą.

~*~

Przeszłam przez salon, udając, że wcale nie przeszkadzają mi papierowe kartony, zajmujące niemal każdy metr kwadratowy mojego mieszkania. Zaraz po wyjściu Evelyn zaczęłam pakować swoje rzeczy. Przyjaciółka powiedziała, że na jakiś czas mogę zatrzymać się u niej, za co byłam jej ogromnie wdzięczna. Najpierw jednak musiałam dojść do ładu ze swoimi rzeczami. Co wcale nie było takie proste. Nie spodziewałam się, że mam aż tyle ubrań, butów, dodatków i mniej ważnych bibelotów. Część z nich od razu zapakowałam do sprzedaży lub oddania, aby nie zajmowały miejsca.
W momencie, gdy złapałam stos magazynów, by wyrzucić je do największego kartonu z napisem „śmieci”, doszło mnie pukanie do drzwi. Szybko dokończyłam wykonywaną czynność i przebiegłam przez zagracony salon.
- Liam? – zapytałam zdziwiona, spoglądając na mojego gościa. – Nie miałeś przypadkiem udzielać jakiegoś wywiadu, czy coś?
- Miałem – odpowiedział, szczerząc się. – Ale został odwołany. Postanowiłem, więc zrobić ci niespodziankę.
Takie niespodzianki zdecydowanie mogły zdarzać się częściej.
- Cześć – powiedział tym swoim seksownym i cichym głosem, nieświadomie dając mi znak, że nie przywitałam go należycie. Nim jednak mogłam naprawić swój błąd, zrobił krok w moją stronę. Przekroczył próg domu, nogą zamykając za sobą drzwi. I, jak gdyby nigdy nic, przyciągnął mnie śmiałym ruchem do siebie.
Pocałował mnie delikatnie, co nieco mnie zaskoczyło, ale w żadnym razie nie rozczarowało. Jego usta były doskonałe. Wprost stworzone do całowania.
I choć zaczął delikatnie, już chwilę później pocałunek wyglądał zupełnie inaczej. Zrobiło się drapieżnie, namiętnie i… desperacko, bowiem zaczął mnie całować tak, jakby właśnie przypadła jego ostatnia szansa.
- Sypialnia. Już – zakomunikował, a ja poczułam, jak jego wargi delikatnie unoszą się w uśmiechu.
Byłam gotowa spełnić jego każdą prośbę, każde polecenie.
- Nie – westchnęłam z jękiem.
Proszę, nie pytajcie mnie, dlaczego to powiedziałam.
- Słucham?
Liam nie był jedyną osobą, którą zaskoczyło to jedno słowo. Sama zresztą nie mogłam uwierzyć, dlaczego w ogóle zaprzeczyłam.
- Jeśli teraz z tobą pójdę do sypialni, nie wyjdziemy stamtąd przez najbliższe kilka godzin – wytłumaczyłam.
- To chyba oczywiste. – Wciąż nic nie rozumiał.
- A ja mam masę roboty! Muszę się z tym uporać do jutra – oznajmiłam, z bólem serca odpychając go od siebie. I nim zdążył ponownie mnie przyciągnąć, pognałam do salonu.
Liam podążył za mną. I przysięgam, jego zdumiona mina była naprawdę komiczna.
- Skąd tu tyle tych pudeł? – zapytał zdezorientowany. Ale teraz przynajmniej wiedział, że nie żartowałam, gdy mówiłam, jak dużo mam jeszcze do zrobienia.
- Wyprowadzam się. Zerwałam już umowę najmu. Teraz tylko muszę się stąd wynieść.
Payne zmarszczył brwi. Dopiero po chwili jego rysy twarzy złagodniały.
- W porządku – zaczął. – Jutro przyślę tu mojego kierowcę. Wszystko przewiezie do mojego domu.
Stanęłam jak wryta. Czy on powiedział to, co ja usłyszałam? A może mam omamy słuchowe?
- O nie, nie! Już umówiłam się z Evelyn. Tymczasowo zamieszkam u niej – zaprzeczyłam szybko.
Spojrzenie Liama mówiło wszystko. Począwszy od niezadowolenia z mojego pomysłu, skończywszy na jasnym komunikacie, że nie mam w tej kwestii nic do gadania. W razie gdybym jednak nie zrozumiała przekazu, Payne po chwili się odezwał:
- Jestem pewien, że się domyślasz, jak wielką radość byś mi sprawiła, zgadzając się od razu i mówiąc, że z wielką chęcią u mnie zamieszkasz. W porządku, rozumiem, możesz twierdzić, że to nieco za szybko. Ledwo się znamy, bla, bla, bla. Ale szczerze, Phoebe? Mam to gdzieś. Jutro mój kierowca przyjedzie, by zabrać te wszystkie kartony. Przecież nie będziesz tego sama nosić.
- Liam…
- Wydaje mi się, że wyraziłem się jasno. – Stanowczo ukrócił moje wszelkie próby odmowy.
Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. Zawsze to ja byłam tą osobą, do której należało ostatnie zdanie. I bez wątpienia przyzwyczajanie się do tego, że może być inaczej nie szło mi najlepiej.
- Zrozum, Liam, to nie jest takie łatwe. Zostałam u ciebie wcześniej kilka razy na noc, ale to nie ma nic wspólnego z rzeczywistością…
- Wspaniale – przerwał mi. – Już nie mogę się doczekać, by zobaczyć, jak ta rzeczywistość wygląda.
Zatkał mi buzię. Tym razem naprawdę. Już nawet nie chciałam wymyślać dalszych wymówek.
- W porządku – westchnęłam, udając pokonaną. Ale bądźmy realistami. Właśnie wygrałam spanie w łóżku Liama Payne'a każdej nocy. Czy nie powinnam tego traktować, jak swojego rodzaju zwycięstwa?
Chłopak uśmiechnął się szeroko. Dlatego, by poskromić nieco jego dobry humor, szybko dodałam:
- Ale gdy tylko nie będzie nam dobrze szło i będziemy sobie wzajemnie przeszkadzać, przenoszę swoje rzeczy, do Evelyn.
Payne pokiwał głową, po czym zrobił kilka kroków do przodu i wyciągnął w moją stronę rękę.
- Umowa? – Zapytał z podstępnym uśmieszkiem.
- Umowa – dodałam i choć za wszelką cenę starałam się zachować pokerową twarz, to na moich ustach zawitał szeroki uśmiech.

~*~

Dochodziła godzina dwudziesta trzecia. Liam wyszedł ode mnie chwilę wcześniej. Rano miał jakiś kolejny, ważny wywiad i, jak twierdził, musiał się do niego przygotować. Choć ja węszyłam w tym podstęp. Mówił – więcej, wręcz krzyczał – o tym, jego cwany uśmieszek, który towarzyszył mu, kiedy opuszczał moje mieszkanie. Ale nie odezwałam się ani jednym słowem.
Wzdychając głęboko, sięgnęłam po swój telefon. Przez dłuższą chwilę po prostu się w niego wpatrywałam. Kiedy w końcu zdałam sobie sprawę, że nie rozwiąże to mojego problemu; odblokowałam klawiaturę i wystukałam dobrze mi znany numer.
Przyłożyłam komórkę do ucha, czekając. A każda następna sekunda wydawała mi się niezmiernie dłużyć.
- Co jest? – odezwał się znajomy głos.
- Chris? – zapytałam piskliwie. Żeby odzyskać dawne brzmienie, musiałam odchrząknąć. – Z tej strony Phoebe.
Chwila ciszy.
- Phoebe? – zawołał zdziwiony. – Stało się coś?
Oczywiście, że właśnie o to zapytał. Nie dzwoniliśmy przecież do siebie często i nie urządzaliśmy sobie pogaduszek. Zdecydowanie mój telefon musiał go zaskoczyć.
- Właściwie to tak – odpowiedziałam, nie siląc się na żadne grzeczności, ani tym bardziej na owijanie w bawełnę.
Kolejna chwila ciszy.

- Chodzi o mamę. Potrzebuję twojej pomocy.

~*~
Hej!
Myślicie, że Chris pomoże siostrze?
Co myślicie o tym, że nasza zakochana para zamieszka razem? To dobry pomysł?
Całuski xx
Niezapominajka. 

10 komentarzy:

  1. Zdecydowanie to jest wykurwisty pomysł, aby oni razem zamieszkali! No przecież to tak idealnie pasuje akurat w tym momencie opowiadania.
    Loebe!!!!!!!!! (czy może lepiej Phiam? xDDD) Nie mam zielonego pojęcia jak połączyć ich imiona.
    Mam nadzieje, że Chris nie okaże się skończonym dupkiem i jej pomoże. No błagam! To też jego mama. Dlaczego tylko Phoebe ma się nią przejmować?!
    Ubolewam tylko nad jednym faktem.......chciałam dziki seks! Taaaak, na to czekam xD (nie żeby coś :D)

    Wysyłam miliony buziaków :******

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieje,że brat nie okaże się szują..byłoby fajnie jakby znowu złapali kontakt :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojejejejej ♥♥♥ jak słodko ! Boże Liam to wymarzony facet. Dosłownie, jeśli bym takiego miała to bym zrobiła wszystko żeby ze mną został i dziękował opatrzności za taki dar ! ♡ nie mogę się doczekać kolejnej części, pięknie piszesz :*

    OdpowiedzUsuń
  4. cuuudo *.*
    hmmm... mieszkanie wspolne Phoebe z Liammem.. mmm... zazdroszcze jej hahah ;D
    hmmm.. a co do jej brata... mysle, ze na poczatku bedzie miala z nim problemy, zeby go namowic itd ale w koncu uda jej sie :)
    no a wiec. do nastepnego :) :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieje,że dogada się z bratem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pieprzony Martin - zło wcielone. W sumie trudno było sądzić, że tak łatwo odpuści Phoebe i zostawi ją w spokoju, pewnie zaśmiewał się do rozpuku, kiedy czyścił jej konto bankowe. Na jej miejscu też zaczęłabym panikować. Bo co tu zrobić? Pomimo dość hańbiącego zawodu, miała z niego dobre pieniądze, do których zdążyła się przyzwyczaić, a teraz, tak z dnia na dzień, została ich pozbawiona. Koniec z luksusowym mieszkaniem, eleganckimi ciuchami i wypadami do baru w wybrany spontanicznie dzień. Albo i nie...? Pożyjemy, zobaczymy.
    Dobrze, że Evelyn jest gotowa pomóc przyjaciółce w każdy sposób, jaki tylko jest możliwy. Już wiele razy to pisałam, ale ja po prostu uwielbiam relację między tymi dwiema kobietami. Jest szczera do bólu i autentyczna, a teraz trudno o zaufaną, lojalną i pomocną osobę.
    No tak, byłam tak zajęta psioczeniem na Martina, że nawet nie pomyślałam o tym, że Phoebe po wyczyszczeniu konta nie ma pieniędzy, żeby zapłacić ośrodkowi zajmującemu się jej chorą mamą. Poradziłaby sobie jakoś, ale mimo wszystko nie zerwie banknotów z drzewa, a tylko w tym miejscu jej rodzicielka ma należytą opiekę. Chociaż po nakreśleniu relacji między Phoebs a jej bratem ja również nie byłam zwolenniczką pomysłu zwrócenia się do niego, po głębszym zastanowieniu stwierdzam, że Chris może faktycznie być jedyną nadzieją bohaterki. Tak swoją drogą, jestem bardzo ciekawa tej postaci. Jak na razie dość znacząco ją zarysowałaś, ale jeszcze do końca nie wiadomo, jaki jest Christopher ani tym bardziej jak zareaguje na niespodziewaną prośbę ze strony siostry. Miejmy nadzieję, że jego braterskie uczucia faktycznie nie są iluzją i odpowie we właściwy sposób. W końcu ta sama kobieta wydała go na świat, powinien wziąć za nią odpowiedzialność, nawet jeśli nie zarabia pieniędzy w zgodny z prawem sposób.
    Liam zaskoczył mnie tą propozycją wspólnego zamieszkania. Oczywiście wiem, że te słowa by nie padły, gdyby nie informacja o zerwaniu umowy wynajmu i przenosinach Phoebe do przyjaciółki, ale i tak nieźle mnie zaszokował. Chyba rzeczywiście mu na niej zależy, skoro jest gotowy przyjąć ją do siebie po tak krótkim okresie znajomości. To dość ryzykowne, ale... Dlaczego nie? To dorośli ludzie, niech robią co chcą. Może akurat się okaże, że życie pod jednym dachem tylko scali ich związek i umocni rozkwitające między nimi uczucie :)
    Świetny rozdział, czekam na ciąg dalszy <3

    OdpowiedzUsuń
  7. To najlepsze opowiadanie jakie czytałam ♥

    OdpowiedzUsuń