sobota, 18 października 2014

07.




Można było spodziewać się takiego zakończenia naszego wieczoru. Dokładnie chwilę później po moich ostatnich słowach, obściskiwaliśmy się w taksówce. Był to jednak tylko wstęp do naszej upojnej nocy.
Następnego dnia obudziłam się z szerokim uśmiechem na ustach, co z pewnością nie było u mnie codziennością. Odwróciłam się, żeby znów przyglądać się śpiącemu Liamowi i musiałam obejść się smakiem. Mruknęłam z niezadowoleniem widząc puste miejsce. Nie tak planowałam zacząć ten poranek.
Usiadłam, gdy niespodziewany głos dochodzący z parteru przykuł moją uwagę. Narzuciłam na siebie leżącą gdzieś z boku koszulkę Liama i wyszłam na korytarz. Stanęłam przy balustradzie i wychyliłam się, by zobaczyć, co działo się na dole; szatyn wykłócał się z kimś przez telefon, kręcąc się po holu, jakby krótki spacer miał mu pomóc w opanowaniu emocji.
- Paul, wyluzuj! To tylko durny artykuł. Nie mają żadnych zdjęć!- Krzyczał, machając ręką.- Co z tego, że dopiero rozstałem się z Sophią? Mam prawo do własnego życia!
Nastąpiła chwila przerwy, a napięcie wydawało się rosnąć z sekundy na sekundę.
- Nie przejmuj się, ta mała nie jest nikim ważnym – odezwał się w końcu. - Chciałem się tylko zabawić, zatuszujemy to. - Próbował uspokajać swojego rozmówcę. I pewnie mu się to udało, bo jego spięte ciało nieco się rozluźniło.
Gwałtownie odsunęłam się w głąb korytarza, uderzając plecami o ścianę. Usłyszałam już wystarczająco. I choć trudno było mi się do tego przyznać, to poczułam się zraniona. Jak nigdy wcześniej. Owszem, byłam „zwykłą dziwką”, ale miałam uczucia, do cholery! Myślałam...
Właśnie, co ja sobie myślałam? Czyżbym była na tyle naiwna, być uważać, iż sławny piosenkarz zamówi prostytutkę i się w niej zakocha? Brzmiało to przecież, jak fabuła jakiejś tandetnej komedii romantycznej, a nie realne życie. Jak mogłam sądzić, że między nami coś zaiskrzyło?
Osobowość Lolly na tym nie ucierpiała. Jednak poza nią rozpadłam się wewnętrznie. Od dawna marzyłam tylko o tym, żeby ktoś zobaczył we mnie tą odmienną stronę; beznadziejnie wrażliwą Phoebe, a nie zawodową zimną sukę. Przypuszczałam, że Liam po prostu mnie polubił, ale myliłam się.
Znów przybrałam maskę kobiety bezwzględnej, której tak bardzo pragnął Payne i z wściekłością wróciłam do sypialni. Po drodze z nieuwagi zawadziłam o stolik, z którego spadła waza i z hukiem roztrzaskała się na marmurowej posadzce. Kompletnie się tym nie przejmując, pośpiesznie ubierałam poszczególne części swojej garderoby. Na koniec niedbale spięłam włosy i już miałam wychodzić, kiedy wpadłam wprost w ramiona Liama.
- Dokąd ci się tak spieszy? - Zapytał, sunąc dłońmi po moim ciele. Jego dotyk jak zwykle zadziałał na moje zdradzieckie ciało, jednak tym razem na szczęście wygrał mój umysł, podsuwając wspomnienie podsłuchanej rozmowy.
- Jak najdalej od ciebie – powiedziałam, próbując go odepchnąć.
- Wstałaś lewą nogą? – Zaśmiał się, kompletnie nie dostrzegając prawdziwego znaczenia moich słów. – Zaraz możemy coś na to zaradzić. Co ty na to, byśmy spędzili razem cały dzień? Możemy robić cokolwiek i to gdziekolwiek zechcesz.
- Tak? A którędy będę mogła później wyjść? Podziemnym przejściem, żeby nikt nie mógł mi zrobić z tobą zdjęcia?! - Zarzuciłam mu od razu. Nie byłam najlepsza w trzymaniu buzi na kłódkę i zapewne kiedyś miało się to na mnie zemścić, ale w tym momencie zupełnie o tym nie myślałam. Chciałam wynieść się stąd jak najszybciej i byłam pewna, że zniechęcenie do siebie chłopaka w tym pomoże.
Liam zawahał się na moment. Widziałam zdezorientowanie w jego oczach, ale zaraz potem minęło.
- Słyszałaś moją rozmowę, tak? - Wciąż trzymał mnie w objęciach, co bez wątpienia utrudniało mi ucieczkę. Był silnym facetem i choć zdecydowanie było to pociągające, teraz mi przeszkadzało.
Wzruszyłam ramionami.
- A jakie ma to znaczenie?
Jedyną odpowiedzią było jego surowe spojrzenie.
- Nienawidzę cię, wiesz? – Odezwałam się po chwili milczenia. Mój głos był cichy, ale jednocześnie pełen emocji. - Nie za to, co mówiłeś, ale za to, że uśpiłeś moją czujność. A ja, głupia ci zaufałam.
Wzięłam głęboki oddech, zmuszając się do tego, by mówić dalej.
- Może i jestem zwykłą dziwką, ale mimo to mam uczucia. - Jakimś cudem nabrałam tyle sił, aby móc uwolnić się z jego uścisku i ruszyłam przed siebie.
- Lolly! - Usłyszałam jego głos i mimowolnie odwróciłam się, by na niego spojrzeć. Ale zrobiłam to tak, jakby miał to być już ostatni raz.- Dla mnie jesteś kimś więcej - powiedział to bardzo wyraźnie, ale udałam, że to do mnie nie dotarło i wyszłam, żeby się przy nim nie rozklejać.
Idąc wzdłuż chodnika wyczułam, jak w torebce wibruje mi telefon. Na początku chciałam kompletnie zignorować to połączenie, ale w końcu zdecydowałam, że jednak odbiorę. Nie mogłam przecież porzucać wszystkiego tylko i wyłącznie ze względu na nieprzyjemny poranek w domu Payne’a.
- Cześć Lolly – ochrypły głos Martina przyprawił mnie o dreszcze.
- Czego chcesz? – Nie próbowałam ukryć swojej niechęci.
- Musimy się spotkać. Za godzinę u mnie. To pilne.
- Postaram się zdążyć – mruknęłam.- Ale nie zostanę długo, później jadę do mamy – ostrzegłam go.
- Spokojnie. Podrzucę cię – zaśmiał się i rozłączył bez pożegnania.
Na najbliższym postoju, wsiadłam do taksówki i wróciłam nią do domu. Cisza, która wypełniała wnętrze mojego mieszkania wydawała się dzisiaj nieznośna. Ostrożnie zdjęłam swoją kreację i stanęłam pod prysznicem. Uparcie wcierałam mydło w skórę za pomocą gąbki, chcąc zmyć z siebie jego zapach. Chwilami jednak mój umysł podsuwał mi niechciane wizje. Wciąż odnosiłam wrażenie, jakby jego długie palce pieściły moje ciało. Musiałam się pozbyć tego i wszystkich emocji związanych z Liamem. Nie mogłam dopuścić, aby ktokolwiek pomyślał, że było mi przy nim dobrze. A szczególnie, by zrobił to Payne. Nie powinien wiedzieć, że lubiłam patrzeć jak spał ani, że kochałam wykrzykiwać jego imię, gdy doprowadzał mnie do bram rozkoszy. Musiałam zapomnieć o tych odczuciach i żyć dalej. Ten układ musiał być czysto zawodowy.
Z ogromną przyjemnością przebrałam się w zwykły, wygodny zestaw ubrań. Kaszmirowy luźny sweter dostałam kiedyś od mamy. Do tego założyłam szare jeansy i czarne trampki za kostkę. Na ramię zarzuciłam skórzany plecak, do którego wrzuciłam wszystkie niezbędne przedmioty.
Do apartamentu Martina dotarłam na czas, chociaż niespecjalnie chciałam tam przebywać. Modliłam się o to, aby mój szef nie dowiedział się o moim kłamstwie. Miałam, więc nadzieję, że nie o tym chciał ze mną tak pilnie porozmawiać.
- Witaj. – Otworzył mi drzwi, będąc tylko w spodniach. Zachowywał się zupełnie swobodnie, co było dość logiczne, biorąc pod uwagę, że był przecież w swoim domu.
- Mógłbyś się ubrać – westchnęłam z obrzydzeniem.
- Nie będę ci odmawiać takiej przyjemności – prychnął, siadając w swoim ulubionym fotelu.
- Daruj sobie. O czym chciałeś rozmawiać? - Starałam się nie wyglądać na spiętą.
- Jutrzejszy wieczór masz zajęty – poinformował z szerokim uśmiechem.- Ach, i masz być niezwykle miła, bo to dla mnie bardzo ważny klient, rozumiesz? - Spojrzał na mnie spod byka.
- Ktoś się kiedyś na mnie skarżył?- Warknęłam.
- Tylko cię ostrzegam. – Wziął do ręki dzisiejszą gazetę.- Zależy mi na tym, aby był traktowany wyjątkowo dobrze. Mam nadzieję, że się rozumiemy. – Przejrzał kilka stron, nie przywiązując do nich szczególnej uwagi. Do czasu, oczywiście. - Patrz. Kretyn Payne był widziany z nową dziewczyną.
Mężczyzna zaśmiał się głośno, kręcąc głową z rozbawieniem, chociaż w istocie nie powiedział nic zabawnego. Tyle, że po chwili jego humor nagle się zmienił. Martin spoważniał i spojrzał na mnie ostrzegawczo.
- Oby nie mówiono w tym durnym artykule o tobie, bo wiesz jak to może się skończyć. – Przeniósł wzrok na mnie, najwyraźniej sadząc, że jednym spojrzeniem uda mu się mnie przejrzeć na wylot.
- Tak, wiem – zaczęłam, po czym lekceważąco wzruszyłam ramionami, mając nadzieję, że ten gest wskaże moją obojętność względem tego faceta. - Nie widuję się z nim.
- Mądra dziewczynka. - Pokiwał głową z uśmiechem. Zdaje się, że nie byłam wcale takim złym kłamcą. - To, co? Podrzucę cię do tego ośrodka, tak jak obiecałem – dodał i podniósł się, by ująć mój podbródek. Uśmiechnął się cwaniacko, po czym mrugnął do mnie porozumiewawczo. – Tylko pamiętaj, Lolly, że cały czas mam cię na oku.


~*~

W holu ośrodka przywitałam się z pielęgniarkami i wpisałam się na listę gości, po czym pognałam do odpowiedniego pokoju.
Erin siedziała w swoim ulubionym bujanym fotelu i robiła coś na drutach
- Cześć, mamo - kucnęłam przy niej, uśmiechając się przyjaźnie.
- Dobrze cię widzieć, słoneczko. – Niezaprzeczalnie ucieszyła się na mój widok i odłożyła swoje manualne robótki.
- Jak się czujesz? - Chwyciłam jej dłonie i z czułością je ucałowałam.
- W miarę. Czasem mam taką straszną pustkę w głowie, że kompletnie nic nie mogę sobie przypomnieć – pożaliła się.
- Nie denerwuj się. I, broń Boże, nie przemęczaj się za bardzo. - Patrzyłam na nią, próbując ukryć smutek.
Moja mama zapatrzyła się na jedną ze ścian, usilnie nad czymś myśląc. Jakby próbowała sobie coś przypomnieć.
- Wiesz, co, córeczko? – Zaczęła po chwili. Na jej ustach pojawił się delikatny uśmieszek. - Zaraz musimy iść do pokoju dziennego. Mamy mieć wizytę jakichś sław. Będą robić dla nas herbatę, poświęcą nam czas. - Ewidentnie była tym zachwycona.
- To świetnie, że organizują wam takie spotkania.
- Zawsze to jakaś rozrywka, skarbie - uśmiechnęła się szeroko.
Dzisiaj bez wątpienia był jeden z tych lepszych dla niej dni. Cieszyłam się widząc ją w takim stanie. Dawało mi to niewiarygodną ulgę.
Pogawędziłam z nią jeszcze kilka minut aż do momentu, w którym nie przyszła jedna z pielęgniarek, by zabrać nas do pokoju dziennego.
Usiadłam z mamą pod oknem i wraz z innymi pensjonariuszami oczekiwaliśmy na gwiazdy show biznesu. Tak naprawdę nie pochwalałam takiego wykorzystywania starszych, schorowanych osób dla poprawy wizerunku. No, bo bądźmy szczerzy. Żaden z celebrytów dobrowolnie i bez powodu, nie przyszedłby zająć się takimi osobami. Ale ich złudne zainteresowanie problemami zwykłych ludzi było widoczne tylko dla tych, którzy porządnie się przyjrzeli.
Siedziałam za plecami mamy i wtulałam się w nią, przymykając powieki i wdychając zapach jej kwiatowych perfum, kiedy goście pensjonatu pojawili się na środku salonu. Zerknęłam z zaciekawieniem, kto tym razem posłuchał speców od PRu i ujrzałam pięciu młodych mężczyzn o znajomych twarzach. Dopiero, gdy spostrzegłam Liama, przypomniałam sobie skąd ich znam.
Speszyłam się i schowałam za mamą. Gorączkowo zastanawiałam się, jak mam stąd uciec żeby mnie nie zauważył.
Chłopcy oficjalnie się przedstawili i zajęli się pierwszymi osobami. Uśmiechy na ich twarzach były tak sztuczne, że aż odechciewało się patrzeć. Skorzystałam z okazji, ucałowałam rodzicielkę w policzek, szepcząc jej pożegnanie do ucha i powoli wycofałam się w stronę wyjścia.
Na moje nieszczęście, jedna z pielęgniarek musiała mnie zatrzymać, aby spytać czy wysłałam już przelew i właśnie wtedy zwróciłam na siebie uwagę całego zespołu. Spojrzenie Payne’a powędrowało wprost na mnie.
Starałam się wytłumaczyć wszystko pielęgniarce, gdy zza pleców usłyszałam głos swojej mamy:
- Phoebe, skarbie! Coś się stało? - Spytała szybko. Troska była wypisana na jej twarzy.
- Nie, mamo. To znaczy tak, ale opowiem ci następnym razem, teraz naprawdę muszę iść. Kocham cię. – Podeszłam do niej na chwilę, by uściskać ją po raz ostatni tego dnia.
- Ja ciebie też, córeczko. – Pogładziła moje plecy, po czym odsunęłam się i odwróciłam w stronę korytarza.
Starałam się iść, jak najszybciej ignorując fakt, że ewidentnie słyszałam czyjeś kroki za mną.
- A więc masz na imię Phoebe…
Na dźwięk dobrze znanego mi głosu mimowolnie się odwróciłam. Szelmowski uśmiech szatyna prawie zwalił mnie z nóg.
- Komnata tajemnic została otwarta, ciesz się sukcesem – syknęłam przez zęby i miałam z już z powrotem się odwrócić i kontynuować swój spacer do wyjścia, gdy na korytarz wbiegł Zayn.
- Co ty wyprawiasz, Liam? Chcesz żeby nasza kariera się zakończyła?- Malik chwycił go za przedramię. - To tylko dziwka, zostaw ją w spokoju – szeptał. Przynajmniej miał na tyle przyzwoitości, by nie krzyczeć na cały budynek i nie ogłaszać tej drobnej informacji całemu światu.
Nie miałam zamiaru przysłuchiwać się ich wymianie zdań, więc ruszyłam w swoją stronę.
- Nic nie rozumiesz. – Payne wyszarpnął się i popędził przed siebie.- Phoebe, zaczekaj!- Wołał za mną.
Całą siłą woli starałam się go ignorować.
- Nie pozwolę ci znowu uciec. – Poczułam jego silny uścisk na nadgarstku tuż przed drzwiami wejściowymi.
- Czego ty ode mnie chcesz, co? - Poprawiłam plecak zwisający z mojego ramienia.
- Chcę zrozumieć twoje zachowanie. Przydałaby się pomoc – zironizował.
- Masz, czego chciałeś. Dziwkę na wyłączność – wyrzuciłam z siebie z pogardą.- Chyba jeszcze nikt mnie tak nie zranił, wiesz? Ale to mój błąd. Myślałam, że jesteś normalnym, wyluzowanym chłopakiem z ambicjami i szacunkiem do innych. Zaufałam ci i teraz płacę za swoją naiwność – mówiłam jak nakręcona.- Okazało się jednak, że jesteś tym samym rozpieszczonym, zepsutym i niedojrzałym kretynem, co reszta tych pajaców z wielkiego świata mediów. – Stanowczo odepchnęłam go od siebie. Nie miałam pojęcia, co we mnie wstąpiło. Nigdy wcześniej nie zwykłam robić podobnych scen i tak histeryzować.
Liam patrzył na mnie nieodgadnionym wzrokiem.
- Zastanawiałaś się kiedyś, co się dzieje w moim życiu? – Zapytał, ale nie czekał na odpowiedź. – Oczywiście, że nie. Zamiast tego osądziłaś mnie od razu.
Pokręcił głową z dezaprobatą. Mogłam przysiąc, że był zawiedziony moją postawą.
- Niedawno rozstałem się z dziewczyną, która podobno czuła się niezauważana przeze mnie i znalazła takiego, co siedzi z nią przez całą dobę. Mocno to przeżywam, ale mam przyjaciół, z którymi dzielę karierę. Nie mogę ich zawieść. Muzyka jest dla mnie wybawieniem, a występy na scenie całkiem skutecznym lekarstwem. Pogubiłem się, bo każdy popełnia błędy, ale jesteś dla mnie kimś więcej niż osobą, której płacę za seks – tłumaczył, a ja miałam coraz bardziej dość jego płaczliwych historyjek.
- Życie to nie bajka, Payne. Wiem, o tym aż za dobrze. Nie jestem jakimś pierdolonym Kopciuszkiem, oczekującym na swojego księcia. On się nie zjawi, a przynajmniej ty nim nie będziesz!- Nie mogłam się powstrzymać od dokopania mu po raz kolejny.
Nagle gwałtownie zmniejszył odległość między nami. W jednej chwili wyraz jego twarzy złagodniał, palce jego prawej dłoni delikatnie wsunęły się w moje włosy, a lewa ręka znalazła się na moim biodrze, sprawiając, że nasze ciała przylgnęły do siebie jak brakujące elementy układanki. Pochylił się nade mną, ale wciąż dzieliły nas dosłownie centymetry. I właśnie wtedy, gdy jego oddech tak płynnie łączył się z moim, wyszeptał ledwo słyszalnie:

- A co jeśli chcę być twoim księciem, Phoebe?  

~*~

Niezapominajka: Charlie kuje zadania z chemii, więc zjawiam się ja. Przynoszę Wam w prezencie wypieszczony, świeżutki rozdział. Nie ma za co ;)
Z ważnych ogłoszeń mam tylko to, że The Hooker jest już dostępne na wattpadzie, także serdecznie zapraszamy!
Ogromnie cieszy nas fakt, że historia Phoebe i Liama tak bardzo przypadła Wam gustu. Taka kreacja głównego bohatera, nie wszystkim się na początku podobała, ale zapewniam Was - jestem oddaną LiamGirl, więc nie dam zrobić mu krzywdy! xD
Przesyłamy całuski :* :*

Ask:



12 komentarzy:

  1. Dziewczyny, tym rozdziałem po prostu skradłyście moje serce po raz setny i tym razem już na stałe. Boże, ja nie wiem czy będę umiała w ogóle tak w miarę przyzwoicie skomentować ten rozdział...
    Po pierwsze: dużo, dużo emocji. Czytałam to w takim napięciu. Ja pierniczę, to było coś niesamowitego. Nigdy, na żadnym opowiadaniu nie przeżywałam czegoś aż tak bardzo. Kiedy Liam powiedział podczas rozmowy przez telefon, że Phoebe nic nie znaczy, że to tylko dziwka... to aż się we mnie zagotowało i miałam ochotę jebnąć laptopem w ścianę.
    Kocham Phoebe za jej charakter. Jest po prostu zajebista. UWIELBIAM! Strasznie lubię opisy. Świetnie wszystko opisujecie, macie boskie pomysły, no po prostu genialne! Jestem strasznie podekscytowana, dlatego piszę w ten sposób. Po prostu tym rozdziałem pokazałyście na co Was stać.
    Pomysł, wykonanie... wszystko tak jak powinno być a nawet lepiej! Liam i jego słowa w ostatnim zdaniu... No ja pierniczę, czy wy chcecie, żebym dostała tutaj zawału czy coś? To było takie sakfashasghasgsg.
    Nie mam pojęcia co jeszcze mogłabym napisać. Uwielbiam x100 to opowiadanie i czekam na ciąg dalszy z ogromną niecierpliwością!
    Ściskaaaaaam!
    [czwarty-stopien.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Liama jak i to ff :) jest cudowne.
    @Kasia250694

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :D juz się następnego rozdziału nie mogę doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak głupia na to czekałam! I w końcu się doczekałam. Naprawde naprawde wielki szacun. Tylko. .. cholernie się o nich boje, tak bardzo im kibicuje chcialabym żeby razem ze sobą byli już teraz. I musieliby się ukrywać przed tym jej alfonsem, ale byliby razem, a królewicz Liam wkroczy na białym rumaku i będą razem 4ever ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziewczyny! Myślę, że ten rozdział jest najlepszy ze wszystkich, które dotychczas się pojawiły w tym opowiadaniu. Pełen emocji, zarówno tych gwałtownych, jak przy porannej sprzeczce z Paynem, jak i tych spokojnych podczas wizyty Phoebe u jej mamy. Dobra dynamika się pojawiała między opisami i dialogami. Na prawdę przyzwoity rozdział.
    Chociaż powiem szczerze, że kreacja Liama mnie bawi. W sensie, nie umiem go sobie wyobrazić jako takiego silnego i władczego bez napadów śmiechu, bo dla mnie on zawsze będzie wielkim misiaczkiem i nic tego nie zmieni.

    Teraz Phoebe ma problem, co coś czuję, że jej kłamstewko o wyłączności niedługo wypłynie na wierzch i narobi niezłego bałaganu. Tym razem sama sobie będzie winna, że jej serce rozpadnie się na milion kawałków.

    A! I zapomniałam powiedzieć, że poniekąd wasze opowiadanie było dla mnie inspiracją dla napisania evris-ff.blogspot.com

    Pozdrawiam!

    M.K

    OdpowiedzUsuń
  6. jestem ZACHWYCONA! <3
    na poczatku tez nie bylam przekonana co do Liama a teraz The Hooker jest moim ulubionym ff :)
    czekam na nastepny rozdzial, trzymajcie sie :) xxx

    OdpowiedzUsuń
  7. Można się było spodziewać, że prędzej czy później w prasie pojawią się jakieś doniesienia na temat tajemniczej dziewczyny kręcącej sie w pobliżu Liama, który niedawno rozstał się z dziewczyną, o czym wciąż muszą się rozpisywać tabloidy. Tym razem Lolly się upiekło, chyba tylko cudem żadnemu reporterowi nie udało się zrobić zdjęcia. Wybuchnąłby prawdziwy skandal, o wszystkim dowiedziałby się również Martin, co na pewno skończyłoby się dla głównej bohaterki niezbyt ciekawie... Tak czy siak faktycznie ta usłyszana przypadkiem rozmowa Liama z Paulem nie należała do najprzyjemniejszych. To było oczywiste, że Phoebe zaczyna się w jakiś pokrętny sposób przywiązywać do Payne'a - większość klientów traktowała z obrzydzeniem i rezerwą, tymczasem nie może się oprzeć naszemu panu i władcy. Zauważyłam też, że dziewczyna czuje się przy nim bezpieczna, a coś takiego jest bardzo istotne i znaczące we wzajemnej relacji. Cholera, już i tak ten układ jest szalony, co będzie, jeśli w grę wejdą głębsze uczucia? Chociaż może Liam zdołałby zrobić porządek z Martinem i Phoebe już nie musiałaby zarabiać jako prostytutka?
    Hm, mam wrażenie, że ten klient, o którym wspomniał Martin - a raczej zakomunikował Lolly, że następny wieczór ma "zajęty" - będzie jakiś istotny dla fabuły. Albo to ktoś znany, albo pomiesza szyki bohaterce w razie gdyby to Liam chciałby zaprzątnąć jej głowę.
    Kiedy tylko mama Phoebe wspomniała o odwiedzinach gwiazd w ośrodku, od razu wiedziałam, że chodzi o One Direction. Podobało mi się, że ten opis był pozbawiony słodkiego, kolorowego obrazu o dobroci piosenkarzy i ich altruizmie - kocham chłopców i wierzę, że chętnie podchodzą do pomagania innym, ale wiele akcji jest tylko sprytnym zagraniem promocji, o czym niejednokrotnie fani czy po prostu postronni ludzie nie mają pojęcia. Wracając do tematu: właściwie niewiele brakowało, a Phoebe wymknęłaby się niezauważona, ale niestety w życiu mało co układa się po naszej myśli. Ta końcowa scena z Liamem jest piękna. Moim zdaniem wyszły tutaj na wierzch uczucia Payne, nawet jeśli już wcześniej powiedział o nich wprost. Jemu zależy na Lolly... A raczej na Phoebe, bo nie obchodzi go ta bezwzględna, wyprana z emocji dziwka, której maskę wkłada na siebie dziewczyna. Boże, mam nadzieję, że ta dwójka się do siebie zbliży i pomoże sobie nawzajem. Oboje potrzebują kogoś zaufanego.
    Świetny rozdział, już czekam na ciąg dalszy <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Żówik bo ja też jest LiamGirl!! ;) Bardzo fajny rozdział, najbardziej przypadł mi do gusty te ostatnie zdanie mimo że nie jestem wielką fanką rzeczy takiego typu. Także szacun.
    nuda100

    OdpowiedzUsuń
  9. Przyznam się szczerze, że kiedy Liam powiedział przez telefon, że Lolly nic dla niego nie znaczy, trochę się przestraszyłam, ale podświadomość mówiła mi, że to musiało być zwykłe kłamstwo po to, by uspokoić zdenerwowanego Paula. Nie myliłam się. Lolly odebrała to zupełnie inaczej, ale wcale jej się nie dziwię. Słowa Payna zraniły jej uczucia, bo wiadomo, że każdy jakieś ma i w końcu to coś w nas pęka, a to właśnie stało się z dziewczyną podczas podsłuchanej rozmowy. Lolly boi się zaufać komukolwiek, Liam był kimś innym, kimś więcej, więc jego słowa tak bardzo ją zabolały.
    Cieszę się bardzo, że Payne nie zostawił tego ot tak i całkiem przypadkiem spotkali się w tym ośrodku. Dobrze się stało, że Liam ją zauważył, poznał prawdziwe imię dziewczyny no a poza tym, wypowiedział tak piękne słowa, które chciałaby usłyszeć chyba każda z nas. Liczę na to, że Phoebe zmięknie i postara się zaufać Liamowi. Potrzebuje kogoś takiego.
    Dużo weny dziewczyny, pozdrawiam serdecznie! :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Zamierzasz jeszcze kiedyś napisać jakieś ff o Zaynie?

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam na moje opowiadanie :) http://waiting-for--love.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń