niedziela, 5 października 2014

06.



Przez dwa kolejne dni udało mi się unikać Liama. Najwyraźniej był zajęty swoim zespołem, bo nie proponował żadnych spotkań. Nie oznaczało to jednak, że mogłam go wyrzucić ze swoich myśli. Wręcz przeciwnie. Chłopak na stałe zamieszkał w mojej głowie i ani myślał o przeprowadzce. Dlatego dzisiejszego wieczora postanowiłam  wziąć sprawy w swoje ręce i chociaż na kilka godzin uwolnić się od Payne'a.
Evelyn, oczywiście, po raz kolejny okazała się niezwykle pomocna. Szczególnie, gdy zaproponowała wyjście do świetnego, ekskluzywnego klubu, który ostatnimi czasy bił rekordy popularności.
Umówiłam się z nią na osiemnastą w moim mieszkaniu, ale, naturalnie, moja przyjaciółka spóźniała się już jakieś dwadzieścia minut. Dlatego postanowiłam wykorzystać ten czas w niezwykle pożyteczny sposób - w spokoju dokończyłam swoje musli z mlekiem i obejrzałam odcinek ulubionego sitcomu. W końcu jednak usłyszałam, jak przyjaciółka zdyszana wbiega do przedpokoju. Przeniosłam wzrok na jej postać, gdy pojawiła się na boso w salonie.
- Zgubiłaś buty?- Wyśmiałam ją.
- Nie! Wyobraź sobie, że przed twoim domem trafiłam swoimi nowymi Louboutinami w kupę jakiegoś pchlarza! Nienawidzę psów – fuknęła, siadając obok mnie.
Zaśmiałam się głośno.
- Ev, skup się – poprosiłam chwilę później, próbując powstrzymać śmiech.- Pamiętasz Coco? Cztery nogi, sierść, szczeka i zostawia po sobie właśnie takie ślady – mówiłam do niej bardzo powoli.
- Ach, tak. Moja kochana psinka – rozczuliła się od razu, po czym dodała błyskawicznie: - Ona się nie liczy.
- Jesteś zdrowo rąbnięta – westchnęłam, wstając. - Rozgrzewka?
- Zdecydowanie! Po czymś takim muszę się napić – powiedziała poważnie, kładąc nacisk na słowo muszę.
Bez słowa zrobiłam nam mocne drinki i wspólnie udałyśmy się do mojej sypialni. Stanęłyśmy przed ogromną szafą z lustrem i zaczęłyśmy wygrzebywać najlepsze ciuchy. Po długich, żmudnych dyskusjach z Evelyn, która usilnie wciskała mi krwistoczerwoną mini, w końcu doszłyśmy do porozumienia. Skompletowane zestawy odłożyłyśmy na bok i po kolei ruszyłyśmy do łazienki.
Popijając whisky z colą, podziwiałam nasze stroje. Wieczorem miałam wystąpić w jeansowym topie bez ramiączek, odsłaniającym brzuch i krótkiej, czarnej spódniczce z atrapą zamka błyskawicznego z przodu. Dopasowałam do tego szpilki na platformie z rzemykami utrzymującymi stopy.
Po kąpieli Evelyn zadbała o mocny makijaż, podkreślając moje wargi czerwoną szminką. Na szyi zawiesiłam naszyjnik z dużymi czarnymi zawieszkami, wyglądającymi na ciężkie. Na nadgarstku zapięłam czarno-złoty zegarek, a do małej torebki na wąskim pasku włożyłam komórkę, klucze, portfel i kosmetyki niezbędne na imprezę. Efekt dopełniały rajstopy imitujące pończochy z seksownym pasem pośrodku. Aby odsłonić szyję z eleganckim wisiorkiem, włosy upięłam wysoko w koka, wypuszczając kilka pasm na policzki.
Evelyn jak zwykle wybrała wyzywający zestaw. Czarna sukienka kroju baskinki, genialnie uwydatniała jej walory, a zwłaszcza długie nogi. Miseczki na dekolcie miała obszyte złotymi ćwiekami. Odważne złote dodatki, które wybrała to naszyjnik i bransoleta w podobnym stylu. Mała czarna kopertówka ze złotym obramowaniem, klasyczne szpilki i cudnie pofalowane długie włosy dodawały jej klasy.
Teraz bez wątpienia byłyśmy już gotowe na imprezę.

***

Wysiadłam z taksówki, spoglądając za siebie. Evelyn, oczywiście, zdążyła już wziąć kierowcę w obroty, a ten - jak wielu innych facetów - poddał się jej urokowi. Ale chyba niewinny flirt jeszcze nikomu nie zaszkodził, prawda?
Gdy tylko moja przyjaciółka opuściła samochód, to obie skierowałyśmy się w stronę wejścia do klubu. Bez wahania ominęłyśmy ciągnącą się w nieskończoność kolejkę i stanęłyśmy tuż przed bramkarzem. Ev uśmiechnęła się do niego czarująco i puściła oczko, a ten, jak prawdziwy naiwniak, udał, że sprawdza coś na liście, po czym gestem ręki zaprosił nas do środka. Ludzie stojący za nami, a zwłaszcza kobiety, które bez skutku próbowały się dostać do środka, obrzuciły nas nienawistnymi spojrzeniami.
- Często tu bywasz? – Zapytałam przyjaciółkę. Sama po raz pierwszy przekroczyłam próg tego miejsca i naprawdę nie wiedziałam dlaczego. Klub był zachwycający i mogłam przysiąc, że już tylko tutaj będę spędzać swoje wieczory. Wnętrze, co prawda, na pierwszy rzut oka wydawało się chłodne i nieprzystępne, czego niewątpliwym powodem były czarne ściany. Na szczęście stoliki i inne meble przełamywały mroczny nastrój w naprawdę magiczny sposób.
- Pewnie – powiedziała Evelyn, wzruszając ramionami. – Do tego klubu przychodzi mnóstwo sławnych ludzi. Myślisz, że przegapiłabym okazję, by pogapić się na kilku przystojniaków?
A skąd! Zwłaszcza, że z jej szczęściem, któryś z tych przystojniaków miał szansę wylądować między jej nogami.
- Napijmy się czegoś! – Zawołała, przekrzykując głośną muzykę.
Klub był niemal przepełniony tańczącymi ludźmi, co wydawało się dość zaskakujące. Całkiem niedawno wybiła dopiero północ, a przeważnie ludzie nie przekraczają linii parkietu o tej porze. Niemniej jednak przez całą atmosferę tego miejsca i ja chciałam od razu pognać do tych wszystkich spoconych ciał i tańczyć razem z nimi.
- Oczywiście! – Zawołałam zamiast tego.
I zaledwie chwilę później stanęłyśmy tuż przed barem. Evelyn w swojej kusej, czarnej sukience nachyliła się nad blatem, przywołując gestem ręki barmana. Ten zjawił się od razu, jakby wabiony jej wdziękiem. Nie zdziwiło mnie to ani trochę.
- Dwa razy Cosmopolitan – powiedziała tym swoim pokazowym, niskim, seksownym głosem. Do tego wolny kosmyk włosów okręciła na palcu wskazującym, uśmiechając się zupełnie nieśmiało. A ja już wiedziałam, że te drinki dostaniemy gratis. I między innymi właśnie dlatego lubiłam wychodzić z Evelyn na miasto. Nie miałam pojęcia, jak ta dziewczyna to robiła, ale faceci od zawsze jedli jej z ręki. Moje triki były niczym, gdy mierzyłam się z Ev.
Chwilę później ponownie pojawił się przed nami barman i postawił na blacie dwa Cosmopolitany, uśmiechając się przy tym szeroko.
- Na koszt firmy – oznajmił, puszczając mojej przyjaciółce oczko. Po czym, wyciągnął z kieszeni spodni małą karteczkę i poddał ją Ev. – Kończę pracę o czwartej.
Oczywiście, że kończysz, ty mały zboku!
Evelyn nie dając mu żadnej odpowiedzi, odwróciła się do mężczyzny plecami. Oparła się jedną ręką o bar i z uśmiechem sączyła swojego drinka.
Ale dopiero po wypiciu następnej kolejki byłyśmy już gotowe, by ruszyć na parkiet.

Podskakiwałyśmy w rytmie jednej z piosenek Rihanny, śmiejąc się i śpiewając głośno. Co chwilę zderzałyśmy się z jakimiś innymi, tańczącymi osobami, bowiem klub był wypełniony po brzegi ludźmi. Ale to – chyba po raz pierwszy w życiu – naprawdę mi nie przeszkadzało.
Do momentu, gdy ktoś niespodziewanie nie owinął swoich rąk wokół mojego pasa i nie przyciągnął mojej pupy do swojego krocza. Otworzyłam szeroko oczy i już miałam wyrwać się z objęć mężczyzny, gdy dostrzegłam porozumiewawczy uśmiech Ev. A potem usłyszałam dobrze mi znany głos, tuż przy uchu:
- To jest ta twoja chora przyjaciółka? Powiedz mi, Lolly, jakie metody lecznicze stosujesz, bo ewidentnie wydarzył się cud.
Momentalnie zaschło mi w gardle. Nie mogłam wydobyć z siebie żadnego głosu. I z pewnością bardzo bliski kontakt z ciałem Liama nie ułatwiał mi zebrania myśli.
Wyglądało więc na to, że musiałam ulec i zagrać się w jego grę.
Lekko odchyliłam głowę do tyłu, opierając ją na jego ramieniu, po czym zakręciłam pupą, tuż przy jego kroczu. Miałam doskonały widok na jego wargi, które momentalnie zacisnął. Nie minęła chwila, a na jego twarzy pojawił się łobuzerki uśmiech.
- Tak chcesz się bawić? – Zapytał. Niesłychane, że mimo głośnej muzyki jasno i wyraźnie słyszałam jego głos. Chyba mój mózg był na to jakoś szczególnie zaprogramowany.
- Bawić? – Spytałam niewinnie. Ale w żadnym razie nie potrafiłam powstrzymać tego kompletnie bezsensownego uśmiechu, który zagościł na moich ustach. Nie potrafiłam również powstrzymać mojego ciała, które poruszało się tuż przy chłopaku w rytmie muzyki.
- Pięknie wyglądasz – oznajmił, kompletnie zmieniając temat. – Nie masz pojęcia, jaką mam na ciebie ochotę. Chciałbym wziąć cię tu i teraz.
- Miałbyś niezłą widownię.
- Powinnaś się cieszyć, że jestem zbyt samolubny, by dzielić się twoim widokiem. Spoconej i krzyczącej moje imię.
Nagle zrobiło mi się jeszcze bardziej gorąco i zapewne byłabym bliska wybuchu, gdyby Liam nie zmienił po raz drugi tematu.
- Nigdy wcześniej cię tutaj nie widziałem.
- A co? Znasz wszystkie osoby, które przychodzą do tego klubu? – Zakpiłam.
- Nie. Ale jestem pewien, że gdybym cię tu wcześniej zobaczył, to nie prosiłbym Petera o aranżowanie naszego spotkania.
Liam nachylił się, wyraźnie próbując odnaleźć drogę do moich ust. Na szczęście w porę przekręciłam nieco głowę i tym samym nadstawiłam jedynie policzek.
Nie całuję się w usta z klientami, panie Payne.
- Chce mi się pić – westchnęłam, próbując uniknąć niezręcznej sytuacji.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem – powiedział, lekko pokpiwając sobie. Na szczęście nie czekał ani chwili dłużej i od razu zaprowadził mnie do baru. Oczywiście, bez pytania o moje „drinkowe preferencje” zamówił dla nas dwa napoje. Na jego szczęście, mój drink okazał się być przepyszny.
Przez chwilę milczeliśmy, jednak ta cisza w żadnym wypadku nie była niezręczna.
Niezręcznie zrobiło się dopiero, gdy stojący obok mnie mężczyzna, tracił mnie ramieniem.
- Cześć, ślicznotko – zawył wesoło. Był już pijany i zapewne dlatego nie zauważył stojącego dwa kroki dalej Payne’a.
W ramach odpowiedzi skinęłam jedynie głową. Ale zdaje się, że tylko tego potrzebował ten facet, bowiem uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Następna kolejka na mój kosz, ślicznotko. Mam przeczucie, że dzisiaj stworzymy niezły duet.
- Ja też mam pewne przeczucie – wtrącił się Liam. Przysunął się bliżej mnie, kładąc swoją rękę na moich plecach. W sile jego dotyku była ogromna zaborczość. – Jeżeli w tej sekundzie nie odwalisz się od mojej dziewczyny, to na pewno nie wyjdziesz stąd o własnych siłach. Zrozumiano?
- I po co te groźby? – Głos podrywacza jednak nie był już taki pewny i silny. Co więcej, facet najwyraźniej wziął sobie do serca słowa Payne’a, bo kilka sekund później odszedł, by stanąć po drugiej stronie baru.
Przez kilka następnych chwil sytuacja między mną a Liamem była podwójne napięta. A ja nawet nie wiedziałam, co mogłabym powiedzieć, by ją przerwać. Mój umysł wciąż odtwarzał jego słowa, próbując je zrozumieć. Zwłaszcza dwa – moja dziewczyna. Ale przecież Payne nie mógł mówić poważnie, prawda? Powiedział jedynie to, co było wygodne. Coś, co pomogło mu pozbyć się intruza. Szkoda tylko, że mój umysł nie brał tego, jako wystarczające wyjaśnienie.
- Lolly – oznajmił niespodziewanie, ale powiedział to bardziej do siebie niżeli do mnie. Jakby testował brzmienie mojego pseudonimu. Potem upił duży łyk z zamówionej przez siebie butelki piwa i spojrzał na mnie tym świdrującym wzrokiem. – Jak naprawdę masz na imię?
Nagle zapomniałam o wcześniejszej sytuacji.
Posłałam mu delikatny uśmiech. Nie miałam w zwyczaju zdradzać klientom swojego prawdziwego imienia. Przecież właśnie po to został wymyślony ten pseudonim – by zaznaczyć granicę pomiędzy pracą, a życiem prywatnym.
- Nigdy się nie dowiesz – odpowiedziałam zaczepnie i by nie musieć nic więcej dodawać, przechylałam szklankę i wzięłam łyk kolorowego drinka.
- To niesprawiedliwe – wyglądał, jakby zaraz miał tupnąć nogą.
- Dlaczego? - Zaśmiałam się. Humor poprawiał mi się z minuty na minutę.
- Ponieważ ty znasz moje imię i wykrzykujesz je każdej nocy, wijąc się pode mną z rozkoszy – mówiąc to, zbliżył wilgotne wargi do mojego ucha tak, że czułam na nim jego ciepły oddech.
Na chwilę zabrakło mi powietrza.

- Zabierz mnie stąd, a wykrzyczę je i tej nocy – mruknęłam, zsuwając się z gracją z barowego krzesła. Nie musiałam się odwracać, by wiedzieć, że Payne szedł tuż za mną.

~*~

Niezapominajka: Witajcie! Bardzo nam miło słyszeć, że niecierpliwie wyczekujecie kolejnych rozdziałów. To dla nas ogromny kopniak do pracy. Także dziękujemy i zapraszamy na nasze aski:
Niezapominajka
Charlie

12 komentarzy:

  1. Co jest do cholery z bloggerem?! Nie wyświetla mi informacji o nowym rozdziale. Ugh... Na szczęście weszłam na ask'a, gdzie Charlie poinformowała o nowym poście.
    Ubóstwiam postać Liam'a. Jest taki pewny siebie, władczy, ale też miły, słodki i wrażliwy. Ogólnie jest taki hdwbchweubwueyc!
    Strasznie, ale to strasznie kocham postać Lolly. Wielbię jej charakter. Naprawdę trafiłyście w dziesiątkę!
    Tak samo lubię też Evelyn. Postacie w tym opowiadaniu są genialne i zdobyły całe moje serce.
    Och, nie lubię tylko Martina. Gość jest naprawdę wkurzający, ale chyba zawsze musi się pojawić taka osoba.
    Akcja w klubie - nieziemska! I to "moja dziewczyna".
    CUDO!

    Kochane, życzę duuużo weny i wolnego czasu na pisanie. Czekam z zniecierpliwieniem na następny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Początkowo byłam nastawiona sceptycznie,bo kurcze..nie przepadam za Liamem..ale ten ''u was'' mi się bardzo podoba :) Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. dziekuje za to ze piszecie, bo robicie to cudownie, <3
    /xoxlittlelady

    OdpowiedzUsuń
  4. cudownyyy rozdzial!
    czekam na nastepny x

    OdpowiedzUsuń
  5. Co za gorący rozdział! W sumie każdy rozdział na tym blogu jest gorący, aż człowiekowi wyobraźnia lepiej pracuje... XD
    Uwielbiam przyjaźń Phoebe i Evelyn - już to zapewne pisałam, ale nie sposób się powtórzyć. Jak już wspominałam, w środowisku, w którym obie się obracają, ciężko czasem o kogoś uczciwego i godnego zaufania, tymczasem widać od razu, że dziewczyny mogą na sobie polegać w każdej sytuacji. Nawet to ich wspolne wychodzenie na imprezy jest takie... swojskie, przy takich scenach zupełnie zapominam, czym zajmują się w charakterze zarobkowym. Są wówczas zwykłymi, młodymi kobietami, które korzystając z wolnego wieczoru pragną trochę się zabawić, odstresować, może poznać jakichś młodych ludzi. I to jest piękne, bo pokazuje, że mimo niezbyt chwalebnego zawodu zachowują zwykłą, wręcz niewinną normalność, co daje nadzieję na to, iż pewnego dnia obie odbiją się od tej ściany i staną na własnych nogach bez konieczności spotykania się z klientami.
    Jak tylko zostało wspomniane, że ten klub gromadzi wiele sławnych osób, od razu pomyślałam o Liamie i już tylko czekałam, aż się pojawi. No i się nie zawiodłam. Ja na miejscu Phoebe padłabym na miejscu - te słowa w połączeniu z dotykiem chłopaka sprawiłyby, że niejedna uległaby od razu. Co jak co, ale Liam doskonale wie, jak podsycić pożądanie w kobiecie. Lolly niby spotyka się z nim za pieniądze, jest to jej praca, ale i tak nie trzeba być geniuszem by dostrzec, że ona sama nie może się oprzeć Payne'owi - jakoś się temu nie dziwię. Zresztą jemu też zależy na ich znajomości znacznie bardziej, niż sugerowałby ten seks układ. Ciekawa jestem, co z tego wyjdzie... Bo na pewno nie będę się nudziła w trakcie czytania kolejnych rozdziałów.
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnio chyba nie skomentowałam rozdziału i w sumie sama nie wiem dlaczego, ale zapewne przez szkołę. Widząc informację na twitterze ucieszyłam się i od razu weszłam. Byłam pewna, że rozdział będzie wspaniały i się nie zawiodłam. Cudo! Był taki... hmm... pikantny! Co prawda, to prawda - nie działo się za wiele, jednak wystarczyło, żebym odpłynęła.
    Uwielbiam Phoebe! Jej charakter jest po prostu świetnie wykreowany, naprawdę dobra robota. Rzadko zdarza się, żebym w jednym opowiadaniu lubiła wszystkich. Tutaj lubię wszystkich głównych bohaterów.
    Phoebe i Evelyn są naprawdę dobrymi przyjaciółkami i mnie się to bardzo podoba. Z pozoru zwyczajne, dobrze bawiące się dziewczyny, a w nocy...
    Mimo wszystko, lubię je obie tak samo. Liam, to mój ulubiony członek zespołu One Direction, dlatego to ff musiało mi sie spodobać. Zwłaszcza, że jest pisane przez Was. Świetne opisy i dialogi - cudo!
    Wszystko jest tak ładnie opisane i ma swoje miejsce. Przyjemny styl pisania!
    Cóż, to chyba na tyle. Jestem zaintrygowana! Czekam na kolejny rozdział :)
    Pozdrawiam!
    [listafanfic.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  7. Czemu te rozdziały są takie krótkie :o
    Jeju, zatracilam sie w tej historii, normalnie przmawia do mnie taka historia miłosna.
    Lubie gdy przeznaczone sobie pary zmagają się z trudnościami, odkrywają się by w końcu być razem i inspirować nas do miłości i dawać szczęście ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdziały są coraz lepsze, ciekawsze i jest wIęcej pikanterii, a to mi się podoba :D
    Bohaterów coraz bardziej darzę sympatią i poznaję ich osobowości :D
    Od samego początku wiedziałam, że w tym ekskluzywnym klubie nie może zabraknąć takiej szychy, jaką jest Liam Payne! No i się pojawił i zrobiło się gorąco, że moja gorączka chyba się zwiększyła xd
    'Moja dziewczyna' no, no Panie Payne :D
    Ev uwielbiam tę dziewczynę! :D
    Życzę powodzenia w pisaniu i większej popularności, bo naprawdę świetnie ze sobą współpracujecie, dzięki czemu rozdziały są świetne!
    Może dla większego rozgłosu, udostępnilybyscie ten ff również na Wattpadzie? Przyniosłoby to Wam więcej czytelników xx
    Do następnego!
    Kocham, @youmakememad96. Xx

    http://alone-ff-zayn-malik.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  9. robi się coraz ciekawiej
    nuda100

    OdpowiedzUsuń
  10. Cieszę się, że zarówno Phoebe jak i Evelyn mają kogoś, z kim mogą spędzać wolny czas. Kogoś, komu mogą się szczerze zwierzyć. Są dla siebie ogromnym wsparciem, a takie chwile wytchnienia i zabawy wbrew pozorom są człowiekowi czasem naprawdę bardzo potrzebne. Dziewczyny świetnie się dogadują, dobrze czują się w swoim towarzystwie, więc każda impreza z ich obecnością byłaby po prostu udana.
    Scena z Liamem jest urocza. Wydało się małe kłamstwo Lolly, ale Payne jakoś nie za bardzo się tym przejął. Od razu zwrócił jedynie uwagę na dziewczynę, która niemalże rozpłynęła się pod wpływem jego słów i gestów. Jest między nimi TO COŚ i widać to na pierwszy rzut oka. Lolly jest jeszcze bardzo zamknięta w sobie, nie pozwala Liamowi na wszystko, ale myślę, że potrzebuje więcej czasu, by się do niego przekonać. Kto wie, może niedługo zacznie ich łączyć coś więcej niż tylko seks.
    Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na rozdział kolejny. Dużo weny, dziewczyny! Pozdrawiam serdecznie <3

    OdpowiedzUsuń
  11. <3 , cudowne,z każdym rozdziałem coraz bardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Podoba mi się taki Liam :D

    OdpowiedzUsuń