Tuż
po podniesieniu się z łóżka, stwierdziłam, że oprócz kilku mało istotnych
produktów, nie miałam nic, co nadawałoby się do zjedzenia. Wyruszyłam więc do
pobliskiego marketu na drobne zakupy. Zrobiłam je w szybkim tempie, unikając
niepotrzebnych i wścibskich rozmów z ekspedientką, która była jednocześnie moją
sąsiadką. Nie spoufalałam się z obcymi osobami, bo tak naprawdę nie miałam, o
czym z nimi rozmawiać. Prowadzili normalne, nieco nudne życie, rutyna trawiła
ich związki, a ja mogłam się pochwalić jedynie intymnymi kontaktami z wieloma sławami.
Powód do dumy? Wątpię.
Ku
niezadowoleniu starszej pani siedzącej przy kasie, krótko ją pożegnałam nie
czekając na parę drobnych reszty i wyszłam.
W domu ściągnęłam trampki i odrzuciłam je w
głąb przedpokoju. Ruszyłam do kuchni, aby wyciągnąć z lodówki coś do picia. Znalazłam
butelkę z energetykiem, więc przelałam zawartość do szklanki. Rozłożyłam to, co
kupiłam w odpowiednich miejscach, po czym rozsiadłam się na kanapie z paczką
krakersów na kolanach.
Uruchomiłam
czarną skrzynię, potocznie zwaną telewizorem, i włączyłam serwis plotkarski
jednej ze stacji. Bardzo chciałam skupić się na nowinkach z życia gwiazd, ale
męczyła mnie propozycja Liama. Czułam wewnętrzną potrzebę podzielenia się nią z
kimś bliskim i natychmiast pomyślałam o Evelyn. W końcu była moją najlepszą i –
jakby nie patrzeć - jedyną przyjaciółką. Zawsze mogłam na nią liczyć, więc i
teraz dziewczyna powinna mi coś doradzić w tej niezbyt komfortowej sytuacji.
Gdyby decyzja należała tylko do mnie, dawno bym się na nią zgodziła. Nie
mogłabym odmówić migdałowym oczom, idealnie zarysowanej, zarośniętej szczęce i
wysportowanemu ciału Liama. Warto też wspomnieć, że jego urok osobisty oraz
umiejętności łóżkowe również całkowicie zawróciły mi w głowie.
Tak.
Zdecydowanie
potrzebowałam porady przyjaciółki. Musiałam pozbyć się tego ciężaru.
Sięgnęłam
w stronę stolika po komórkę, gdy coś ciekawego zwróciło moją uwagę.
W
wiadomościach plotkarskich zmienili temat rozmów. Mówili o boysbandach, kiedy
na ekranie spostrzegłam znajomą twarz i zrobiłam głośniej. Prezenterka omawiała
właśnie rozstanie Payne’a z niejaką Sophią Smith.
Spotykali
się prawie rok i nagle, zupełnie niespodziewanie ich związek się rozpadł. Jak
gdyby nigdy nic, po prostu przestali się spotykać. Zainteresowani, oczywiście,
odmawiali komentarza. Całe szczęście, że dziennikarze nie zwęszyli mojej osoby
wokół szatyna. Gdyby ktokolwiek dowiedział się, że zaraz po zerwaniu spotyka
się z prostytutką, nie daliby mu żyć.
Wyglądało
na to, że od teraz musiałam być znacznie bardziej ostrożniejsza.
Rozmyślania
nad życiem prywatnym klienta przerwał mi dzwonek do drzwi. Leniwie podniosłam
się z kanapy i je otworzyłam.
-
Jak zwykle bez zapowiedzi. – Niesympatycznie przywitałam się z Martinem.
-
Cześć Lolly, ciebie też miło widzieć – mruknął posępnie, wchodząc bez pytania.
-
Po co przyszedłeś?- Zamknęłam drzwi i poszłam za nim do salonu. Martin,
oczywiście, już się zdążył w nim rozgościć. Był tak cholernie pewny siebie.
-
Masz moją kasę?- Od razu przeszedł do rzeczy.
Zirytował mnie swoim brakiem szacunku, ale bez
słowa sięgnęłam do torebki po pieniądze, które dla niego przygotowałam i
oddałam mu należność.
-
Jakieś plany?- Zmierzył mnie spojrzeniem.
-
Na razie nie – niechętnie przeniosłam wzrok na jego twarz.
Była pokryta bliznami i obleśnym zarostem.
Oczy miał przekrwione od nadużywania alkoholu i narkotyków, włosy jak zwykle w
nieładzie, za to ubrania najdroższych marek. Nie mogłam na niego patrzeć dłużej
niż kilka sekund, bo jego parszywa gęba przyprawiała mnie o mdłości.
-
Dostałam dobrą propozycję od nowego klienta. Zamierzam ją rozważyć –
poinformowałam oficjalnym tonem.- Chce mieć mnie na wyłączność i słono zapłaci
– dodałam.
Obserwowałam
jak Martin zaciska szczękę i ciężko wzdycha. Zbliżył się do mnie w mgnieniu oka.
Wyciągnął w moją stronę rękę i przeciągnął kciukiem po moim policzku. Gotował
się ze złości.
-
Niczego nie przyjmiesz – odparł spokojnie, ale z napięciem w głosie.
-
Dlaczego?
-
Bo nie!- Krzyknął.- Przynosisz mi najlepsze zyski, pozostali klienci nie
zamienią cię na inne dziewczyny. Odmówisz temu palantowi i już. – Chwycił mocno
mój nadgarstek.
-
Nie będziesz mną rządził – odpyskowałam, wyszarpując rękę.
Mój
niewyparzony język wpędzi mnie kiedyś do grobu, przysięgam. Ogniki w jego
oczach zwiastowały wybuch siedzących w nim negatywnych emocji. Bywał agresywny,
ale nade wszystko nienawidził sprzeciwu. W ułamku sekundy uniósł wysoko rękę i
spoliczkował mnie najmocniej jak umiał. Miałam wrażenie, że przestawił mi kości
szczęki. Obawiałam się, że mógł mi tym ciosem wybić zęby. Dotknęłam pulsującej
z bólu lewej części twarzy, powstrzymując cisnące się do oczu łzy.
-
Nigdy więcej tak do mnie nie mów, dziwko! Należysz do mnie i będziesz robiła
to, co ci każę. Jeśli ten kretyn się odezwie, grzecznie mu podziękujesz i
więcej się z nim nie spotkasz. Inaczej potnę tą twoją słodką buźkę, – Odepchnął
mnie i z impetem wylądowałam na podłodze uderzając przedramieniem o kant
stolika. Posłał mi ostatnie, groźne spojrzenie i wyszedł trzaskając drzwiami.
Gdy
pozbierałam się na tyle, by móc wstać, przeszłam do łazienki i obejrzałam się w
lustrze. Zęby całe, ale siniak będzie duży.
Westchnęłam
głośno, próbując powstrzymać łzy. Drań!
Wiedziałam,
że powinnam zgłosić to na policję, jednak, co miałam im powiedzieć? Że pobił
mnie alfons? Wyglądało na to, że musiałam oszczędzić sobie wstydu i po prostu zakryć
to mocniejszym makijażem. A temu frajerowi odpłacić się innym razem…
~*~
Nigdy nie byłam
mistrzynią w sporządzaniu perfekcyjnego makijażu. Jednak do tej pory myślałam,
że to, co umiem w pełni mi wystarcza. Skąd mogłam wiedzieć, że zakrywanie
siniaka na twarzy to wyższa szkoła jazdy? Pozostawało tylko mieć nadzieję, że
drogie kosmetyki i czasochłonne przygotowania makijażu w pewnym stopniu
załatwią sprawę, a żaden klient nie zorientuje się w sytuacji. A przede
wszystkim Liam.
Przekraczając próg
jego domu, modliłam się, by nie wzbudzić w mężczyźnie zbędnych podejrzeń. Byłam
przecież profesjonalistką – w żadnym razie nie chciałam, by moje prywatne
sprawy miały jakikolwiek związek z wykonywaną przeze mnie pracą.
- Napijesz się
czegoś? – Zapytał, prowadząc mnie przez swój przestronny hol do ogromnego
salonu.
Bez zastanowienia
skierował się do barku, skąd wyjął butelkę mocnego trunku i kostki lodu, które
umieścił w dwóch stojących na stoliku szklankach. Nim zdołałam odpowiedzieć na
jego pytanie, sam podjął za mnie decyzję. W razie, gdyby ktoś jeszcze się nie
domyślił, taki właśnie był Payne. Wszystko miał pod kontrolą. Miał władzę,
której nikt nie potrafił mu odebrać. A to wszystko emanowało z niego tak samo,
jak ciepło z jego ciała.
- Chętnie – odpowiedziałam
po chwili, jedynie sprawiając wrażenie osoby, która ma tutaj coś do
powiedzenia.
Na tę wizytę nie miał
szczególnych wymagań. Nie zażądał żadnego absurdalnego stroju pokojówki,
dlatego ubrałam jedną z moich pokazowych kiecek. Mając na sobie tę czerwoną,
obcisłą sukienkę czułam się naprawdę seksownie. I choć, na co dzień ubierałam
luźne ciuchy, bo w takich czułam się najlepiej, to ta kreacja dodawała mi
również znanej i wysoko przeze mnie cenionej pewności siebie.
Liam podał mi
szklankę z whisky i kostkami lodu, które obijały się o szkło z
charakterystycznym brzdękiem.
Z uwagą śledził każdy
mój ruch. Obserwował, jak unoszę szklankę do ust, by upić łyk palącej cieczy i
zostawiam na szkle znak po czerwonej szmince. Mogłabym przysiąc, że była to
jedna z tych rzeczy, które podniecały go najbardziej. Czerwona szminka.
Zrobił jeszcze jeden
krok w moją stronę, tym samym sprawiając, że dzieliło nas już tylko kilka
centymetrów. Jego wolna ręka oplotła mnie w pasie, po czym stanowczym i
władczym ruchem przysunął mnie do swojej klatki piersiowej.
- Przemyślałaś moją
ofertę? – Zapytał. Jego głos był cichy, ale mimo to słyszałam go tak wyraźnie,
jakby wykrzyczał każde pojedyncze słowo.
- Przykro mi. Nie
jestem niczyją własnością. – Starałam się zachować stanowczość w swoich
słowach, jednak jego ciało, będące zbyt blisko mojego, skutecznie mi to
utrudniało.
- Tego się akurat
domyśliłem. W innym wypadku chyba bym cię nie poznał, prawda? – Ewidentnie
zadał pytanie. Szkoda tylko, że nie wynikało to z jego tonu głosu.
Być może w tamtym
momencie powinnam była wyciągnąć z rękawa jakąś zaczepną odzywkę, ale zamiast
tego po prostu pokiwałam głową.
- Rozumiem więc, że
nie zgadzasz się na mój układ?
- Nie –
odpowiedziałam, a przed oczami od razu stanął mi obraz Martina. Wyraźnie
zaznaczył, żebym nie zgadzała się na tę propozycję. Wiedziałam, że prędzej czy
później się na nim odegram, ale najpierw musiałam wymyślać coś, co zabolałoby
go najbardziej. Pozbawienie go jaj raczej nie wchodziło w grę. Najpierw
musiałby je mieć.
- W porządku –
westchnął Liam. Ale coś w jego głosie wyraźnie mówiło, że wcale nie jest w porządku i w żadnym razie nie bierze
do siebie mojej domowy. – Chodźmy na górę.
I tak po prostu
przechylił szklankę, upijając duży łyk whisky. Z trzaskiem odłożył szklany
przedmiot na stolik, po czym złapał mnie mocno za nadgarstek, prowadząc na
piętro. Do swojej sypialni.
Miałam już naprawdę
mnóstwo klientów. Wielu z nich mogłam śmiało nazwać imitacją mężczyzn. Wielu
miało okropne fetysze, o których nie opowiadałam nawet Evelyn. Nie musiałam jej
przecież powierzać wszystkich tajemnic. Wśród tych mężczyzn, którzy korzystali
z moich usług, było również miejsce dla tych, z którymi umówiłabym się nawet,
gdyby mi nie zapłacili. Bez wątpienia mogłam do nich zaliczyć Liama.
W tym mężczyźnie było
coś, co odbierało mi zdolność logicznego myślenia. I udowodnił to, rzucając
mnie na swoje ogromne łóżko. Tej nocy najwyraźniej miał zamiar pokazać mi swoją
przewagę. Jego spojrzenie było ostre, nieustępliwe i już samym patrzeniem się
na mnie sprawiał, że miałam ochotę krzyczeć z rozkoszy.
Najlepszy
klient.
Stojąc przed łóżkiem,
z wielką swobodą kontrolował sytuację. Powolnymi ruchami rozpiął swoją koszulę,
odrzucając ją gdzieś na bok. I właśnie dzięki temu miałam okazję podziwiać jego
muskularny tors. A seksowne V jego bioder znikało w jego spodniach.
- Zapytam jeszcze raz
– oznajmił, a na jego ustach igrał delikatny uśmiech. – Czy zgadzasz się być
dla mnie na wyłączność?
Pokręciłam przecząco
głową, choć gdzieś głęboko, jakaś cząstka mnie chciała się na to zgodzić.
- Jestem naprawdę
rozczarowany – westchnął, ale wciąż się uśmiechał. Pewność siebie wprost
emanowała od tego mężczyzny.
Wolnym ruchem
wczołgał się na łóżko, układając nade mną.
Pocałował moją szyję,
ale na tym się nie skończyło. Schodził swoimi pocałunkami w dół mojego ciała,
jednocześnie zsuwając ze mnie sukienkę, a potem bieliznę. I nagle jego dłoń
znalazła się na moim intymnym miejscu. Wiedziałam, że zbliża się mój koniec.
Dosłownie. I nie miałam pojęcia, jakim cudem to w ogóle możliwe. Znałam swoje
ciało, jak mało, która kobieta, a on jakimś trafem mnie zaskoczył.
- Lolly – szepnął mi
do ucha, by po sekundzie złożyć pocałunek tuż za nim. Chyba właśnie znalazł
moje najczulsze miejsce. – Chcę, żebyś była tylko moja. Zrobisz to?
Teoretycznie poprosił
mnie, bym zrezygnowała ze swojego zawodu. Przestała się spotykać z innymi
mężczyznami i należała tylko do niego. Bez złudzeń, to nie oznaczało wcale, że
straciłam tytuł dziwki. Wciąż nią byłam. Tyle, że dla jednego mężczyzny. Jaka
to różnica?
Jego palce poruszały
się na moim intymnym miejscu. Doznania były niesamowicie intensywne.
- Tak – westchnęłam.
I nawet ja nie wiedziałam, czy był to wyraz mojej zgody na jego propozycję, czy
jęk rozkoszy. Niemniej jednak, Liam potraktował to, jako potwierdzenie. I nie
czekał wtedy już ani chwili dłużej i naprawdę zabrał się do roboty.
A ja wtedy złamałam
dane Martinowi słowo. Zgodziłam się na propozycję Liama.
Cóż, pozostawało mi
po prostu wybrać, którego z nich będę oszukiwać.
~*~
W razie jakichkolwiek pytań zapraszamy na nasze aski:
Boskie <3
OdpowiedzUsuńOch, Jezu! Uwielbiam ten rozdział!
OdpowiedzUsuńZawiera takie lekkie emocje. Czytając go, czułam jakbym się 'unosiła'. Naprawdę szybko się go czytało i bardzo przyjemnie.
Wiedziałam! Wiedziałam, że się zgodzi. jakże by mogła nie? Przecież to Liam. Te jego oczy, brązowe włosy, umięśniona klatka piersiowa, seksowne wycięcie 'V'. Uh, czego chcieć więcej?
Weźcie pozbądźcie się tego Martina. Koleś mnie wnerwia. Niech sobie kupi worek treningowy i na nim się wyżyje. A po za tym, co on ma do Phoebe. To jej decyzja, a nie jego. Zamiast się cieszyć, że z nim współpracuje, to on narzeka. Co za palant.
Mam nadzieje, że Lolly szybko zdradzi swoje prawdziwe imię Liam'owi. Niech się chłopak w końcu dowie. Ile można go trzymać w niewiedzy?
Czekam kochane na następny :*******
Życzę dużo weny!!
Dziękuję w imieniu swoim i Charlie za pozytywną opinię, kochana. Ja też odczuwam lekkość, kiedy go czytam. Jest on naszym ulubionym rozdziałem jak do tej pory :)
UsuńBez wątpienia urok Liama potrafi zdziałać cuda.
Postać Martina została stworzona przeze mnie, a i tak strasznie go nie lubię i postaramy się go pozbyć najszybciej jak to będzie możliwe.
Co do prawdziwego imienia Lolly, nie zdradzi go prędko :)
Całuję <3
Świetny :D
OdpowiedzUsuńNajbardziej w tym opowiadaniu podoba mi się to, że potraficie zaskoczyć drobnymi rzeczami, na które niby człowiek nie zwraca aż tak dużej uwagi, jak na najważniejsze wątki, ale jednak. Dla mnie to ważne. Chodzi mi na przykład o to, jak Phoebe zastanawia się nad propozycją Liama i przychodzi jej do głowy, żeby porozmawiać o tym z przyjaciółką. W większości opowiadań nastąpiłby właśnie opis rozmowy dwóch dziewczyn, tymczasem Evelyn w ogóle się nie pojawiła, przyszedł za to Martin. Niby nic szczególnego, jednak robi wrażenie i nadaje akcji tempa :) Od razu się domyśliłam, że "szef" Lolly nie zgodzi się, by ta przyjęła ofertę Payne'a. Chyba mało jest na świecie miłych alfonsów, a ten nawet wygląda gburowato. Mimo to nie sądziłam, że zareaguje aż tak gwałtownie. Owszem, liczyłam na krzyki, może nawet wyzwiska, ale żeby ją uderzyć? Niby tak zależy mu na klientach i zyskach, a własnej podopiecznej grozi oszpeceniem, podczas gdy ona zarabia głównie swoją urodą. Co za koszmarny typ!
OdpowiedzUsuńKiedy nastąpiło właściwe spotkanie z Liamem, miałam w głębi duszy nadzieję, że ten zauważy u dziewczyny zasinienie pod grubą warstwą makijażu. Podejrzewam, że nie byłby tym zachwycony, właściwie to chciałabym zobaczyć, jak staje w obronie Lolly. Ona sama nie miała wielkiego wyjścia, wszystko wewnątrz niej krzyczało, by zgodzić się na jego propozycję, niestety musiała pamiętać o ostrzeżeniu Martina. Od razu zauważyłam, że Liam zbyt szybko odpuścił, podczas gdy powinien nadal przekonywać kobietę do przyjęcia swojej oferty. Chwilę potem już wiedziałam, jakim sposobem tak naprawdę zamierza ją przekonać - trzeba przyznać, Payne, że wybrałeś genialną drogę. Efekt był niemalże natychmiastowy; Lolly nawet nie zauważyła, kiedy ostatecznie się zgodziła. Z jednej strony się cieszę, a z drugiej nie mam pojęcia, jak ona zamierza to wszystko rozwiązać. Nie może nagle przestać umawiać się z klientami, Martin od razu by zauważył, więc pewnie zacznie oszukiwać Liama, podczas gdy wciąż będzie się spotykała z inymi... Ciężka sprawa.
Rozdział świetny, czekam niecierpliwie na ciąg dalszy <3
Uwielbiam tak długie i treściwe komentarze! Dziękuję za odwiedziny. Bardzo się cieszę, że to opowiadanie wzbudza emocje zarówno pozytywne jak i negatywne, bo o to tu chodzi.
UsuńMiło nam, że zauważyłaś te drobne rzeczy. Na tym zależy nam najbardziej. Czasem te drobiazgi i podteksty są najważniejsze.
Liam ma swoje niezawodne sposoby na Lolly, a to dopiero początek :D
Całuję <3
Kolejny raz jestem pod ogromnym wrażeniem!
OdpowiedzUsuńRozdział fantastyczny!
Czytało mi się go tak szybko, przyjemnie i lekko. Ani na moment nie można się tutaj wyłączyć i znudzić. Tworzycie naprawdę coś wspaniałego i to jest najlepsze!
Ugh nienawidzę Martina! Zachowuje się jak typowy Alfons; krzyczy, bije. Po prostu idiota, mam go dość niech umrze xd
Liam o cholera! Podoba mi się więc naprawdę brawa dla Was <3
Phoebe będzie dla niego na wyłączność, trzy razy tak! :D
Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału <3
Weny kochane :*
Kocham, @youmakememad96 .xx
Entuzjastyczne reakcje naszych czytelników to coś co tygryski (czyli my xD) lubimy najbardziej!
UsuńZależy nam na tym żebyście się nie nudziły przy czytaniu i bardzo cieszymy się, że osiągamy taki efekt :)
Całuję <3
dziewczyny, rozdziały dodajecie za szybko! uwielbiam to opowiadanie, serio!!!
OdpowiedzUsuńprzykro mi, ale chyba nie dam rady komentować każdego rozdzialu, nowa szkoła ciśnie, ale każdy czytam. i każdy mi sie podoba!
martin jest gnojkiem, liam królewiczem omg phoebe nie zmarnuj szany którą dostałaś. rozdział genialny ♥
Wszystko rozumiemy, dlatego postanowiłyśmy, że wraz z rozpoczęciem roku szkolnego rozdziały na tym blogu będą pojawiać się nie co tydzień, lecz odrobinę rzadziej, by wszyscy zdążali nadrobić nowości. ;)
Usuńwow, naprawde wow,
OdpowiedzUsuńnie wiem, ktora z was to napisala, ale wow!
jest swietnie!
podoba i sie cala postac lolly!
jest taka naturalnai i zwykła, nie jest wyidealizowana
zdziwil mnie jej szef! nie pomyslalabym o tym ze ja uderzy i serio, serio myslalam, ze liam jednak cos zauwazy, i dalej mm nadzieje ze zauwazy ranoo, albo cos, bo przeciez jeszcze jest czas!
i mam nadzieje, ze bedzie oklamywac szefa a nie liama, ;d
chociaz daje wam to naprawde wiele mozliwosci w rozwijaniu fabuly!
tak czy siak po prostu czekam na wiecej! <3
/xoxlittlelady
Rozdział pisałyśmy razem. I ogromnie się cieszymy, że został tak miło przyjęty. Fajnie, że spodobała Ci się postać Lolly/Phoebe. W żadnym razie nie chcemy jej idealizować. W końcu, nikt nie jest idealny, prawda?
UsuńDziękujemy ślicznie za komentarz!
Buziaki ♥
nie chce mi sie dziś pisać więc napiszę tylko :wow i czekam na nexta
OdpowiedzUsuńnuda100
W sumie to bardzo się ucieszyłam, kiedy Lolly zaczęła poważnie rozważać propozycję Liama. To znaczy, że zrobił na niej szczególne wrażenie, był całkowicie inny od tych mężczyzn, z którymi musiała się spotykać. W głębi serca chciała tego oddania, bo w jego ramionach czuła się po prostu bezpieczna. Myślę, że taki układ wyszedłby jej na dobre, ale przecież życie nie jest usłane różami i coś zawsze stoi na przeszkodzie.
OdpowiedzUsuńMówię o Martinie, który tak niespodziewanie zjawił się u Lolly. Od razu żąda swoich cholernych pieniędzy i uważa się za nie wiadomo kogo. Rozumiem, że jest szefem, ale mógłby zachować jakąś kulturę. Ale chyba tego nigdy się nie doczekamy z jego strony. Czułam, że Martin nawet nie będzie chciał słyszeć o tej propozycji Liama. Całkowicie zrozumiałe, w końcu Lolly straciłaby wielu klientów. Byłam pewna, że mężczyzna się wścieknie, ale podnosząc rękę na dziewczynę, przeszedł samego siebie. Jest zwykłym gnojkiem i tyle.
Naprawdę żałuję, że Liam nie zdołał zauważyć tego siniaka na policzku Lolly. W sumie jeszcze nic straconego. Chciałabym, żeby dziewczyna powiedziała mu prawdę, chociaż nie wiem, czy to nie pogorszyłoby sprawy. W każdym razie, byłam pewna, że Payne nie zostawi sprawy tego układu i będzie dążył do tego, by dziewczyna się zgodziła. I proszę, udało mu się to, najprostszym z możliwych sposób. Lolly nie potrafi oprzeć się jego pieszczotom i na pół przytomnie się zgodziła. Powinnam się cieszyć, bo tego chciałam, ale ciągle w głowie huczą mi słowa Martina. Jestem bardzo ciekawa, jak nasza bohaterka poradzi sobie z tym wszystkim i kogo będzie oszukiwała.
Czekam na rozdział kolejny, dużo weny, dziewczyny! Pozdrawiam x
Dziękujemy za komentarz kochana! Lubię czytać Twoje opinie, bo są obszerne, trafione i treściwe :)
UsuńMartin to zakała i jeszcze nieraz utrudni życie Lolly.
Całuski <3
Rozdział fantastyczny!
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się już kolejnego:)
Cieszę się, że Lolly zgodziła się na propozycję Liama i czekam aż tej znajomości zacznie rodzić się coś więcej;) mam nadzieję, że postać tego alfonsa szybko zniknie! Pozdrawiam!